Zdarzyło Wam się kiedyś tak wciągnąć w wir codziennych obowiązków, że zapominacie o bożym świecie?
Cóż, mój ostatni tydzień z pewnością do takich należał. Jak na studentkę przystało, wyznaję zasadę, że w pierwszym i ostatnim tygodniu zajęć, należy pójść na wszystkie, ale to wszystkie ćwiczenia czy wykłady (Nie dotyczy tych, które zaczynają się przed 8 rano). W związku z powyższym, praktycznie całe dnie, od 8 do 20, spędzałam w murach uniwersytetu. Przy takim trybie życia czasu nie starcza nawet na ugotowanie obiadu czy zjedzenie śniadania, nie mówiąc już o napisaniu posta. Jak sami widzicie, nie da się chodzić przez cały semestr na wszystkie zajęcia. Na szczęście, pierwszy tydzień już za mną i zanim kolejny raz będę musiała czekać 2 godziny na wykład z filozofii, miną dobre 3 miesiące :)
Cóż to ma wspólnego z moim blogiem? Oczywiście to, że nie ukazał się w tym czasie nawet najkrótszy post (obiecuję że aż do sesji to się nie powtórzy) i sama przegapiłam pierwsze blogowe urodziny!
A więc, Happy birthday Life On High Heels!
Żałuję, że nie jestem na tyle doświadczonym cukiernikiem, by sama taki tort upiec! <3
Z okazji urodzin, jeszcze kilka tortowych inspiracji
A dla tych, co dołączyli do grona czytelników nieco później, polecam mój pierwszy autorki tekst, o mieście, od którego wszystko się zaczęło. KLIK
Miłego weekendu !!
w takim razie życzę Ci, żeby nigdy nie zabrakło weny ani czasu na pisanie postów :) sto lat dla bloga! :*
OdpowiedzUsuńnajlepszych pomysłów na posty dla Twojego bloga :) u mnie na uczelni urwanie głowy - 4 rok i już wybieramy promotorów więc jest duzo roboty
OdpowiedzUsuńwiadomo, że nauka jest najważniejsza
OdpowiedzUsuńGratuluję ! :D I oby było tych urodzin dużo więcej :)
OdpowiedzUsuńLate happy Birthday Life-on-high-heels ! I wish you JO!Photography photos to appear on your blog one day again ! <3
OdpowiedzUsuńWszystkiego naj dla bloga ! :)
OdpowiedzUsuńale pysznie wyglądają te torty! :D